niedziela, 24 września 2017

Szczęście płaczące

Leżałam na podłodze, trzęsąc się i płacząc, zawinięta w koc-kuleczka. 
-Aż tak mnie nienawidzisz?- usłyszałam, ale nie było żadnej odpowiedzi. Widziałam tylko kątem oka jej uśmiech. Cisza, złota, szczęśliwa cisza.

Nie skacz z klifu bo się połamiesz. Nie dotykaj ognia bo się sparzysz. Nie dotykaj bo gorące.
Te wszystkie zakazy, powodowały wieczne blokady. 
Niedługo po moim rozstaniu, wróciłam na krzesełko do mojej ulubionej kawiarni i umówiłam się z A. na robienie podsumowania. 
Co poszło nie tak? Czy mogłam zrobić coś wcześniej? 
Porządek, pogrupowanie, bingo. 
Kolejny facet który mimo zgody na wszystko, powodował blokadę w głowie.  
Ogromny to jest problem. 
Jak żyć skoro wszystkie chęci są zawieszone w powietrzu?
Odpowiedź jest prosta, nie da się. Nie da się tak funkcjonować bez strat.

Po ostatniej sesji sznurkowej, leżałam zawinięta w koc i myślałam o tych wszystkich ludziach, którzy byli, będą, którzy zniknęli lub nadal są. 
Popatrzyłam na mojego Riggera, i poleciały mi po policzkach łzy.

Jestem taką zajebistą szczęściarą, mam możliwość próbowania emocji z dystansu, topienia się w nich kiedy o to poproszę, mam możliwość poznawania nowych wspaniałych ludzi tutaj i właściwie wszędzie wokół. I mam nad tym wszystkim większą kontrolę, niż nigdy dotąd.
Owszem doskwiera mi brak tej jednej, wyjątkowej osoby, ale ona przyjdzie (lub ja ją znajdę) gdy nadejdzie na to odpowiedni czas.

Dziś ostatnie ślady po sesji znikają, ulotne szczęście, i dusza masochistki po cichutku proszą o jeszcze. 

11 komentarzy:

  1. Jeżeli czegoś pragniesz, sięgnij po to. Nie licz, że samo przyjdzie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla lin, przepadałam..i to chyba na dobre ;-)

      Próbowałaś może kiedyś?

      Usuń
    2. Jeszcze nie, ale wszystko jeszcze przede mną :) Mam nadzieje ;)

      Usuń
    3. Być może na jednej z warszawskich imprez bedw tzw rope rabbit na scenie, na oficjalnym pokazie. ;) kocham liny. <3

      Usuń
    4. Eva w takim razie trzymam mocno kciuki za rozpoczęcie sznurkowych przygód ❤️

      M bardzo gratuluje! Ja bym się bała chyba tego jak ludzie by zareagowali na moje jęki i krzyki :D mam nadzieje Cię kiedyś zobaczyć na scenie. Czuje ze byłoby to ciekawe doświadczenie :-))

      Usuń
    5. Jeśli nie w tym, to w przyszłym roku na jednej z większych klimatycznych polskich imprez, występie z tym Bootypainterem na ofocjalnym pokazie z użyciem farb UV, z muzyką. Malowanie floggerem. :) oby wypaliło, bo widowisko może być ciekawe. Może uda Ci się mnie zobaczyć na którymś z pokazów. :)

      Usuń
  2. Oooo! Taki bodypainting na prawdę może być niesamowity i widowiskowy, jak wspomniałaś. Widziałam na żywo bicie podpalonym floggerem- zrobiło wrażenie, choć nie na tyle żeby mnie powalić. Ale! Uwielbiam grę kolorów, Wiec nie zdziwiłabym się gdyby Twój pokaz zwalił mnie z nóg ;-) planujesz jeszcze jakieś pokazy?

    I na której z imprez planujesz ten pokaz robić? Kraków?:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Występuję z Nawa Roninem na Sodomie w Warszawie w tym miesiącu. Być może na tej samej imprezie będzie bodypainting, ale dopiero dogadujemy szczegóły. ;)

      Usuń
    2. oo! I to jest powód do wzięcia kolejnego urlopu! Choć na samą imprezę to i bez urlopu można by przyjechać.

      To jest pierwsza edycja? Nigdy nie słyszałam o tej imprezie.

      Usuń
    3. Pierwsza. Znajomi organizują, znudzeni wiecznym ograniczeniami i ramami, którym i raczy się uczestników na większości klimatycznych imprez. :) zapraszam. :)

      Usuń
    4. Hmm..z tymi ograniczeniami to dość frustrujace. Idziesz i oprócz typowego wpierdoliku, ani się dotykać za bardzo nie można, nie wspominając już o 'czymś wiecej'. Czyżby to była pierwsza impreza która na prawdę będzie bardzo intensywna?:)
      Może organizatorzy innych imprez, boja się ze jakby dziewczyny zaczęły tryskać to by zalały klub, dlatego ograniczają :P

      Usuń

Wylanym.

Wylaną dziś wodą dotykasz dna. Dotykasz dna. Pragniesz. Widzisz. Tęsknisz. Umiesz. Odchodzisz. Byłeś. Nie wrócisz.